środa, 14 sierpnia 2013

Potrzebuję stabilizacji w sprawie miłości.


Było fajnie przez chwilę.
Depresyjnie przez długie miesiące.


Zabijam w sobie resztki człowieczeństwa, którym jakimś dziwnym trafem udało się wyjść ze mnie na zewnątrz. Zaciągam je z powrotem do środka i duszą w sobie, aż w końcu i tam nic nie zostaje. Tylko ból wypracował sobie na tyle odporny system odpornościowy, że żadna trucizna nie niszczy go skutecznie i po pewnym czasie znów powstaje ze zgliszczy. Wyimaginowałam sobie swoją własną postać, tą niezależną i całkowicie oddzieloną od społeczeństwa. Niespotykającą się z innymi, nie oddychającą, niedotykalną. I co najważniejsze - nieistniejącą. Zazdroszczę jej buntu. Potrafi siedzieć całymi dniami w jednym miejscu nie myśląc i nie czując. Nie potrzebując niczego. Nie musi słyszeć głosu innych, bynajmniej ten co sam w niej siedzi. Żyje, ale nie zabija czasu. Dzień może być ciągłym, ckliwym porankiem czy ciągnącym się popołudniem. Nie potrzebuje snu i leków. Nie potrzebuje pomocy psychologów i psychiatrów. Nie robią jej licznych psychoanaliz, bo wytworzyła sobie swój własny system odpowiedzialności. Przecież nic złego się nie dzieje. Nie sięga po żyletki i nie potrzebuje widoku krwi. Nie ulega karetkom i wiązanemu kaftanowi. Nie musi być spokojna czy też pełna chęci życia. Nie potrzebuje imienia, jest po prostu swoistym bytem mnie, nikim, ale też wszystkim co posiadam. Gra i kieruje osobowością apatyczną, depresyjną, nihilistyczną i zamkniętą. W nocy potrafi zbić mój całoroczny tok leczenia i wypowiedzieć słowa, których tak naprawdę nie potrzebuje ona jak ja. Nawleka na moją powierzchnię świadomych przeżyć, myśli, uczuć, zachowań w ukrytej części psychiki, w której istnieją zakazane pragnienia, nicie z myślami samobójczymi, osobowością schizoidalną i białymi ścianami z brakiem klamek w oknach, pod ciągłą obserwacją. Owa określana jest jako ciemna, inna strona, inna połowa naszego istnienia. Bezimienna depresja, którą sama sobie wytworzyłam i opanowałam, nie powinna być groźna. Kierując moim życiem zmienia bieg zdarzeń i wyznacza linie, biegnące ku dołu. Spadam. 


Czujesz jaki ból potrafi zadać miłość.
Złamane serce boli bardziej niż złamana kość.


Szukam Cię - a gdy Cię widzę, udaję, że Cię nie widzę.
Kocham Cię - a gdy Cię spotkam, udaję, że Cię nie kocham.
Zginę przez Ciebie - nim zginę krzyknę, że ginę przypadkiem.


Wielu mnie nienawidzi, ale spływa dziś to po mnie.


Uciekła z niej miłość i zgubiła się radość. Oczy ma popękane. Kiedyś śmiała się częściej, dziś uśmiecha się rzadziej. I choć nie powinna, to wygląda już starzej.


Jebane dno jest po to, żeby się od niego odbić.


Żyj chwilą. Powtórek w życiu nie ma.


Wiedziałam tylko, że znów mi coś odebrano. Tym razem bezpowrotnie.


"Zapominamy, że życie jest kruche, delikatne, że nie trwa wiecznie.
Zachowujemy się wszyscy, jakbyśmy byli nieśmiertelni.
Codziennie patrz na świat, jakbyś oglądał go po raz pierwszy."


"Wiem co to smak rozstania, wiem, że ten brak pochłania...
Może dlatego tylu z was się z tym utożsamia."


Wszystko takie inne. Wszystko takie dziwne. 
Wszystko takie obce. Wszystko takie chujowe.


Wcale nie chcę do niego wracać, ale wracam, bo jeśli nie wrócę, 
będę cały wieczór sama i smutna. A wolę być tylko smutna.


"Wylecz mnie
z tej miłości do Ciebie,

wylecz moje serce
niepokornie
stęsknione Twojego oddechu,

wylecz moją duszę
zachłannie
topiącej się w niespełnionej
czułości grzechu...

albo

zakochaj nas."


Te chore, sprzeczne ze sobą nawzajem emocje, 
przeszywające od środka
niczym rozczarowanie o poranku
i bezsilność na dobranoc.



No a więc wróciłam - jak widać - i bardzo się z tego powodu cieszę.
Bo kurwa - nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem - tęskniłam za domem.
Ale tylko za domem. W postaci samego budynku.
Za życiem w nim z rodziną - nie.
Zresztą zbrzydło mi to życie z nimi tutaj już po 15 minutach.
Na szczęście wyjechali sobie w góry.

4 komentarze:

  1. Notkaaa muuaaa<3
    /izuulka;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myszkaaa ! <3 ahh brakowało mi tych wpisów, a ten jest szczególnie zajebisty *.*
    `Paulina ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A Wiolka zamiast jechać z rodziną w góry chodzi do galerii w święta, kiedy wszystko jest zamknięte, pisze notki na bloga i zakłada nowego blogaska z opowiadaniem. Ambitnie, głupcze ♥
    Poza tym - świetna notka, czekam na kolejna :D A kiedy opowiadanko? :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, inteligentna i bardzo spostrzegawcza JA :D
      nie wiem kiedy opowiadanko, bo ja nie mam weny do opowiadanka xd

      Usuń