poniedziałek, 31 grudnia 2012

...

Szczęśliwego Nowego Roku! 





środa, 26 grudnia 2012

Lying close to you... Feeling your heart beating...


Leżeć blisko Ciebie...
Czuć bicie Twojego serca...



Ciągłe wybaczanie mu stało się tradycją. 
Sentyment tej całej miłości. 


Cholernie bardzo tęsknię za tamtymi chwilami.
Za tym całym 'kiedyś'.


Tęsknię za początkiem. 


Bardziej prawdziwa być nie mogę.
Inna być nie potrafię. 


To taki stan, kiedy idziesz ulicą i modlisz się,
żeby ktoś w Ciebie wjechał. 


Nie pozwalałam sobie przyzwyczajać się do niego. 
Nie wyszło. 


Unikasz odpowiedzialności za zaburzenie rytmu mojego serca.


Jeżeli nie umiesz śmiać się z samego siebie, 
to chętnie zrobię to za ciebie. 


Nic tak dobrze nie rozmazuje tuszu
jak myśli o Tobie. 


Znajdź mnie.
Czekam wśród tłumu ludzi wmawiających Ci,
że miłość to stos bzdur.


Fajnie było Cię poznać,
ale błędem pokochać. 


Jesteś największym skurwysynem na całym świecie
i najpoważniejszym błędem mojego życia,
ale kocham Cię ponad wszystko. 


Już nawet nie mam czym płakać. 


Napierdalasz kłamstwami lepiej niż Pezet wersami.


Z każdym dniem serce coraz wolniej bije.
Krew rozsadza żyły, goniąc myśli. 


On wolał piwo, a ona raczej wódkę. 
On przejmował się chwilą, ona raczej jutrem. 


Teraz oddycham inaczej. 


Wojna nadal trwa, bo wciąż jest o co walczyć.


Mimo tego, że otaczają mnie najlepsi ludzie doskwiera mi samotność.
Widzisz co zrobiłeś?


Jeżeli na kimś Ci zależy,
to wypadałoby powalczyć. 


Już nie wiem co robić i co myśleć, 
więc najlepszym rozwiązaniem będzie chyba mieć wyjebane. 


Spacer po szczęście?
Do monopolowego i z powrotem. 


Miało być pięknie jak nigdy.
Zjebało się jak zawsze. 


Muszę się wybrać na ten film ;D
Kochani zawieszam bloga do końca tego roku. Potem się zastanowię, czy tego nie przedłużyć, bo i tak czytają go chyba tylko 2 albo 3 osoby. (muszę popracować nad zwiększeniem czytelników)
Wesołych Świąt :*

piątek, 21 grudnia 2012

When i look in your eyes I don't see mine.


Kiedy patrzę w Twoje oczy nie widzę siebie. 


Nagle widzę tyle utraconych szans... Słów, na które już za późno.


'TĘSKNIĘ' ... to ma niby wyrazić jak bardzo mi Ciebie brakuje?! 


Dobra, jebać to. Jakoś będzie. 



Popierdoliło mi się życie. Przesadnie. 


Różnica jest taka, że Ciebie nikt tak w chuja nie zrobił, więc potrafisz zaufać od razu, a u mnie to trochę trudniejsze. 


I często stoję w deszczu. Mam dziwną nadzieję, że obmyje mnie ze wspomnień. 


Uczę się być miła. Jak na mnie, to duży wyczyn. 



Światu brakuje miłości. 


Nie przyzwyczajaj się. Prędzej, czy później wszystko i tak chuj strzeli. 


Nie ma 'happy end-ów', bo życie, to nie pieprzony film. 


Nie odpisuje? Miej go w dupie. Kiedyś i tak napisze. 



Pozytywy też czają się za rogiem. Kochaj, nawet jeśli masz pojebaną drogę. 


Wołam 'wróć'. Plamię przygryzione wargi krwią. 


Dramat - będąc na cmentarzu myśleć 'zazdroszczę spokoju'.


Wcale nie jestem zazdrosna... ale usmaż się w piekle, szmato. 



Czasem ta tęsknota za nim ją wykańczała. Najgorzej było, jak zamykała oczy i pogrążała się w marzeniach, a potem je otwierała i wracała do niej rzeczywistość. Po tym wszystkim nie miała siły na nic, ale i tak dalej katowała się marzeniami, w których główną rolę grał on... on, za którym tak bardzo tęskniła. 


Zakochani zawsze mają gorzej... a jak nie mają, to prędzej, czy później los i tak im dojebie. 


- A te blizny po czym?
- Po tobie, kochanie. 


Skarbie, nie ogarniesz. Ja sama nie potrafię. 



Wszyscy napiszą, tylko nie on. 


Chcę, żeby było tak jak kiedyyy... A nie, nigdy dobrze nie było. 


Zaproszę Cię na herbatę, ale to nie będzie taka zwykła herbata. Pozornie tylko posłodzona. Zmieszam ją z myślami o tobie, których tyle się nazbierało. Dodam wyrzuty sumienia, bo popełniłam błąd i tak bardzo tęskniłam. Na dnie znajdziesz kolejną szansę... ale ty i tak nigdy nie dopijesz do końca. 


W którymś momencie zgubiłam siebie, a uśmiech zaczął mi przeszkadzać. 



Miałam napisać jutro, ale ze względu na to, że szykują się moje urodziny, to pewnie będę wolała gdzieś wyjść, niż siedzieć w domu. 
Mam nadzieję, że się notka podoba, i że będzie trochę komentarzy :)

sobota, 15 grudnia 2012

Your promises never really meant a thing, but they float from your lips so easily...


Twoje obiecanki, które tak naprawdę nigdy nic nie znaczyły, ale tak łatwo wypływały z Twoich ust...


Za mało, by wierzyć. Za dużo, by zapomnieć. 


Nie mów, że chciałabyś pierdolnąć uczuciami o ścianę, bo próbowałam, a to gówno odbiło się od niej i uderzyło we mnie z podwójną siłą. 


Zastanów się nad tym co mi kiedyś mówiłeś, a co teraz robisz. 


Nie było Cię, kiedy Cię potrzebowałam. Standard. 


- Kiedyś się wszystko ułoży. 
- Taa... Dwa metry pod ziemią. 


Nie wiem jak żyć. Improwizuję. 


Pomogłeś mi wstać, więc teraz trzymaj mocno bym znów nie upadła. 


Walczę z samą sobą. 


Śmieszy mnie to, że uważasz się za milion razy lepszego nić jesteś. Na szczęście milion razy zero i tak daje zero. 


Szczerze? To ja już na nic nie liczę. 


Idź, jakby tam dokąd idziesz wszystko miało się polepszyć. 


Powieki są po to, żeby nie patrzeć, jak odchodzisz na zawsze.


Mimo wszystko wiem, że ja mam czyste sumienie. No a Ty co możesz powiedzieć, skoro dawno wyszło na jaw, kto ciągle udawał, no a kto się kurwa starał.


Bliskim mów, gdyby pytali, że chwilowo zmieniłam adres, że w niebie leczę duszę z przedawkowania rzeczywistości. 


Tylko jedną osobę można kochać ponad wszystko, a kiedy ta osoba odejdzie... Ona żyje dalej, normalnie. A my? Po czasie odkrywamy, że zabrała ze sobą najważniejszy kawałek naszego serca, które już nie pokocha tak jak dawniej.


Chciałam, żebyś o mnie walczył. Chciałam być kimś o kogo warto walczyć...


Cenniejszy od złota jest każdy Twój dotyk i niech każdy dzień przypomina mi o tym. 


Myśli przez szept rozrzucone. 


Bo są takie dni, kiedyś nawet oddychanie boli. 


Czasem sobie myślę, że może jednak coś do mnie czujesz na swój zjebany sposób. 


Nie smuć się z czyjegoś powodu... i tak kiedyś umrze. 


Koniec smutków i żali. Zaczynam od nowa. 


na zewnątrz 'wypierdalaj'. W środku 'nie słuchaj mnie kurwa'.


Mam nadzieję, że opisy się podobają i zdjęcia również. 
Pozdrawiam ;)

wtorek, 11 grudnia 2012

Historyjka.


      Do dzisiaj pamiętam, Twój telefon o 4 nad ranem. Zacząłeś krzyczeć, że natychmiast mam zejść na dół. Nie rozbudzona, w pidżamie zbiegłam na dół, wystraszona, że coś Ci się stało. 'co jest grane?!' krzyczałam, zbiegając po schodach. Będąc na dole, przetarłam oczy z niedowierzania. Stałeś roześmiany, a na śniegu z miliarda płatków czerwonych róż było ułożonego gigantyczne serce. 'zwariowałeś?!' - krzyczałam, płacząc ze wzruszenia. Założyłeś na moje zmarznięte ramiona swoją kurtkę, a później wziąłeś na ręce, Zauważywszy, że stoję boso na białym puchu. 'chyba czegoś zapomniałaś...' - wydukałeś, patrząc na moje zziębnięte stopy. 'a Ty, gdybyś miał świadomość, że jestem w niebiezpieczeństwie, zamiast lecieć mi na pomoc, szukałbyś kapci?'- spytałam, całując go rozkosznie.



   http://ask.fm/Vundita - chcecie, to pytajcie  ;)

piątek, 7 grudnia 2012

He turned out to be Mr Wrong.


Okazał się być Panem Niewłaściwym. 


To nie była miłość. Szybko się skończyło to, co nas połączyło. Nara, miło było. 


Są ludzie, po których odejściu zostaje coś więcej niż wspomnienia...


Come back... because I love You. 


To, że przepraszam nie znaczy, że nie mam racji i czuję się winna. To znaczy, że Ciebie cenię bardziej nić swoją dumę. 


Mam się stresować? Przejmować? Żałować? - pierdolę. 


Kolejny raz mnie zraniłeś, a ja znowu wmawiam sobie, że nie chciałeś źle. 


U mnie nie ma takiego słowa jak 'trudno'. Jak się coś zjebało, to trzeba naprawić. Proste. 


Zostaw mnie. Wyjdź. Zamknij za sobą drzwi. Zabierz ze sobą swój zapach, dotyk i ciepło. Zniknij, tak jak zwykle. 


Wybrałam drogę w jedną stronę. Chuj z powrotem. 


'A ona pisała do niego list, twierdząc, że wszystko jest 'ok', ale co chwilę odsuwała kartkę, żeby nie kapały na nią łzy.'


Taka sobie nikomu niepotrzebna, do niczego się nienadająca, wkurwiająca, sponiewierana ja. 


Żyję, bo żyję. Taki organizm bez duszy. 


Ciekawe, czy wie, jak mnie niszczy. Ile razy na dzień doprowadza mnie do choćby minimalnego cierpienia. Nie wybucham od razu płaczem, nie krzyczę, a zwyczajnie kurczę się od środka. Z każdym kolejnym cierpieniem, od mojego serca odpada jakaś malutka cząsteczka. Biorąc pod uwagę częstotliwość tego zjawiska - wkrótce zginę. 


I ta pierdolona iskierka nadziei, że jeszcze może być jak dawniej. 


Już nie sprzątam w pokoju, bo po co? I tak już nie wpadniesz niespodziewanie z wizytą, rozwalając się na moim łóżku. Rano nie pociągam tuszem rzęs, bo przecież i tak nie spotkam Cię na jednej z ulic. Zapominam o telefonie, bo przecież już nie napiszesz. 


Nie przywiązuj się do ludzi. Oni odchodzą. Zawsze tak robią. 


Trzymasz mnie za ręce i jedyne co widzisz, to blizny po 'szczęściu'. 


Kim ty kurwa jesteś, żeby mówić mi jak mam żyć?


My posiadamy nasze własne niebo. 


Tworzę historię. Nie chcę być tylko widzem. 


Pozwoliła mu odejść. Tak, jak chciał. To właśnie nazywa się miłość. Szczęście innego człowieka staje się ważniejsze od swojego... Ale gdy odszedł jej oczy natychmiast wypełniły się łzami. Wtuliła się w poduszkę i płakała, bo wiedziała, że już nigdy nie wróci. 


A Ty jakbyś się czuł, gdyby cholernie ważna dla Ciebie osoba z każdym dniem oddalała się od Ciebie coraz bardziej?


To, że nie wypominam, nie znaczy, że nie pamiętam. 


Siemka ;) 
Co tam u Was? Mikołaj Was odwiedził wczoraj? ;P

czwartek, 6 grudnia 2012

Opowiadanie.


       Szłam chodnikiem w parku, do którego tak często razem chodziliśmy. Był deszczowy dzień, więc nie było ludzi. I dobrze. Chciałam pobyć trochę sama. Wyjęłam słuchawki z uszu i usiadłam na ławce, na której zazwyczaj przesiadywaliśmy. Spojrzałam na wielkie drzewo, na którym wyryte były nasze inicjały, a obok nich widniał napis ‘forever’. Może i ‘forever’… ale chyba w jedną stronę. Wciąż go kochałam. Pomimo tego jak bardzo mnie zranił. Gdybym usłyszała od niego jedno, małe ‘przepraszam’, byłabym gotowa do niego wrócić. Tak bardzo tęskniłam. Wsłuchiwałam się w cichy świergot ptaków. Nagle poczułam na sobie czyjś wzrok. Dyskretnie rozejrzałam się na boki, ale nikogo nie było. Obejrzałam się za siebie. Stał tuż za mną i patrzył się na mnie tymi zielonymi oczami. Widziałam w nich pełno miłości, a zarazem smutku. Nie powiedziałam ani jednego słowa. Serce zaczęło walić, jakby chciało wybiec z mojej klatki piersiowej wprost do niego. Podszedł bliżej i siadł nieśmiało koło mnie. Nadal patrzyłam się na niego. ‘-Tak bardzo Cię przepraszam. Za wszystko. Żałuję tego co zrobiłem i powiedziałem. Wiem, że to musiało Cię strasznie boleć, ale błagam Cię… Wybacz mi’ – prosił błagalnym głosem. Uśmiechnęłam się do niego lekko. ‘- Kocham Cię…’ – szepnęłam wtulając się w jego ciepłe ramiona. Złapał mnie za brodę i uniósł lekko moją głowę. Popatrzył w moje oczy i uśmiechnął się szeroko. Nasze usta powoli się do siebie zbliżały… Nagle poczułam, że coś uwiera mnie w bok. Rozejrzałam się dookoła. Wokół mnie meble, jego już nie było. Patrząc na album z naszymi zdjęciami, którego kant mnie uwierał, uświadomiłam sobie, że to był tylko sen. Pełna żalu wybuchłam płaczem. 


środa, 28 listopada 2012

If you could see inside my heart then you would understand I'd never mean to hurt you baby.


 Wpis 50   ;3

Gdybyś mógł zobaczyć wnętrze mojego serca, zrozumiałbyś,
że nawet nie pomyślałam o tym, aby Cię skrzywdzić. 


Bierzesz rozbieg i skaczesz ze skały. 
Modlisz się w duchu, by anioły Cię złapały. 


Jednym słowem zgasiłeś nadzieję, którą jeszcze miałam. 


Marzę o tym, żebyś tu był. 



Jeden błąd i tracisz wszystko...


Poczekam aż zatęsknisz. Potem powiem Ci 'spierdalaj'. 


Dławię się problemami. 


Mam dla ciebie wspaniałą radę! Jak mnie obgadujesz, to się na mnie nie patrz. -,-



Kiedyś była moją przyjaciółką. Mogłam jej powiedzieć o wszystkim. Dzisiaj jest znana jako najlepsza kurwa w mieście. 


Fakt. Nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale kurwa bez przegięć. 


Możesz nie widzieć nic patrząc mi w oczy. Ten cały syf pozbawił mnie jakichkolwiek emocji. 


- Jak bardzo Ci na mnie zależy?
- Za bardzo...



Straciłeś mój szacunek. Moje zaufanie. Wszystko to, co najważniejsze. Bo fakt, że nadal Cię kocham nie ma tu nic do rzeczy. 


Mam nadzieję, że dajesz radę, bo ja już kurwa wymiękam. 


Nie mów mi co mam robić, bo i tak zrobię inaczej. 


Ze mną chodź na start miłości...



Wtedy, kiedy najbardziej Cię potrzebowałam piłeś piwo z kolegami. 


No bo ja wiedziałam, że nigdy się nie uda. Ja mogę kogoś kochać, mogę oddać za kogoś życie, ale to się nie liczy. Nikt nigdy nie odwzajemni tego, co czuję. 


Siadam, wyciągam szluga i biorę bucha za tych, którym już nie ufam. 


Przecież my nawet nie mieliśmy siebie w planach. 



Rzuciłeś wszystko, zostawiłeś w tyle. Inny świat blisko. Będzie za chwilę...


Odeszłam, bo nigdy nie powiedziałeś, żebym została. 


Każdy ma chwile, że by to wszystko jebnął i patrzył w lustro jak mu łzy ciekną. 


Może moglibyśmy być dla siebie wsparciem i mogłoby być fajnie. Może przyjdzie taki dzień, że będzie mi wszystko jedno i w końcu odmienię codzienność. 



Opowiadanie, tak jak ostatnio, pojawi się w ciągu najbliższych paru dni. :) 
Pozdrawiam ;D

wtorek, 27 listopada 2012

Opowiadanko.


Siedziała na boisku. Ubrana w dresy i za dużą bluzę brata, piła kolejne piwo. Z słuchawek dobiegał głos Ostrowskiego, a z jej ust ciche szepty. '- Gadasz do siebie?' - usłyszała nagle, a jej ciało przeszył dreszcz. Ten głos rozpoznałaby wszędzie. Nawet w najgorszym hałasie. Nie podniosła głowy. '- Nic ci do tego.' - warknęła wciąż patrząc w ziemię. Przykucnął obok niej i w tedy jego zapach oplótł się wokół jej ciała. Wstała upuszczając butelkę. '- Po co przyszedłeś?!' - krzyknęła na całe gardło. '- Uspokój się. Chciałem pogadać.' - powiedział wyciągając rękę w jej stronę. '- Nie, nie będziemy rozmawiać. A wiesz dlaczego? Bo kiedy ty odwrócisz się w swoją stronę i odejdziesz, ja zostanę z dźwiękiem twojego głosu w uszach i to ja będę płakać przez kolejne tygodnie. A teraz wynoś się w końcu z moje życia!' Brakowało jej powietrza. Chłopak zaczął iść w przeciwną stronę. Kiedy odszedł szepnęła krótkie 'zostań' z nadzieją, że nie usłyszy. Wrócił się, zamykając jej ciało w żelaznym uścisku. 


piątek, 23 listopada 2012

What d'ya say? That you only meant well? This it's all for the best? Of course it is.



Co powiesz? Że chciałeś dobrze? To wszystko dla czegoś lepszego? Oczywiście.


Codziennie duszę się tą miłością i nim. 


Naprawdę nie chcę się narzucać, ale będę walczyć, bo jesteś całym moim światem. 


To takie ironiczne, zakochać się w przyjacielu i mieć tą świadomość, że jeżeli wyznasz mu swoje uczucia, wasza przyjaźń się zakończy...


Miłość rodzi się z przyjaźni. Przyjaźń z miłości nigdy. Uczucia nie uznają kompromisów. Zawsze chcą dominować. 


Życie jest piękne, gdy żyć się umie. Gdy jedno serce rozumie drugie. 


Tylko obiecaj, że się nie rozstaniemy <3


Przytul mnie. Nic nie mów. Tylko bądź. 


Teraz dotknęła mnie kropla prawdziwej miłości. 


Nie jesteśmy za starzy na zabawę w chowanego, prawda? Bo oddałabym wszystko, żebyś powiedział 'znalazłem cię'. 


Boże, gdybyś tak w nią pierdolnął piorunem, to bym się nie obraziła. 


Nie zostawiłeś wiele miłości w moim sercu, ale nadal Cię kocham. 


Niektóre uczucia też mają termin ważności. 


Mimo wszystko wolałabym, żeby było tak jak dawniej. 


Zawsze kiedy cię widzę powstrzymuję się przed napluciem ci w twarz, bo to jedyna na co zasługujesz. 


Czasem tak po prostu, zupełnie  nienormalnie mam ochotę wykrzyczeć Ci prosto w twarz, jak cholernie mi zależy. 


Urocze kurwa w chuj. 


Niezależnie od pogody jesteś moim słońcem <3


Myślę, że mam kurewsko dosyć. 


Lubię czytać stare wiadomości od Ciebie. Tak ładnie kłamałeś...


W związku z zaistniałą sytuacją mam cię gdzieś. 


Problem tkwi jak zawsze w sentymencie. 


W kolejce po miłość postawili mnie pierwszą, ale po szczęście, to już na końcu. 


Nie jest łatwo codziennie patrzeć na Twoją twarz, kiedy serce mówi 'powiedz, że kochasz'. Wiem, że ma racje. Powinnam to wyznać, lecz strach dominuje nade mną. Nie chcę Cię stracić, ponieważ znaczysz dla mnie wiele. Proszę zostań ze mną, pomimo tego, że nic nie wiesz. 


Przytulona do Ciebie poczułam idealny zapach szczęścia. 


Tobą oddychać chcę <3


Nie oczekiwałeś niczego. Właśnie dlatego chciałam dać Ci wszystko. 


Wyczerpał mi się pakiet dobrego wychowania. 


Po pierwsze chcę bardzo przeprosić dwie osoby za niedokładne spełnienie zamówienia. Wybaczcie, ale ostatnio się dużo złych rzeczy się dzieje, co niestety odbiera mi wenę ]:
Mimo wszystko mam nadzieję, że notka się chociaż trochę podobała. Jest trochę dłuższa niż pozostałe. Takie wynagrodzenie za to, że rzadko dodaję nowe posty. 
A co do opowiadania... Nie dodałam tym razem, ale w ciągu najbliższych dwóch dni wpadnę i dodam posta z samą historyjką ;d
Pozdrawiam :d